Internet przepełniony jest shit-postami o doradzaniu w sferze zdrowia psychicznego. Być może i ten taki będzie, a może nie... W ramach treningu kreatywnego pozwolę sobie zbić internetowe prawdy z brzydką rzeczywistością
*Ten tekst nie jest poparty badaniami naukowymi.
**Są to luźne przemyślenia, które być może zachęcą kogoś do dalszej refleksji.
Zdrowie psychiczne to fundament, na którym opiera się nasza zdolność do radzenia sobie z codziennymi wyzwaniami, budowania relacji i osiągania osobistych celów. Pierwszy mit, który chciałabym rozbić już na wstępie to to, że tak dużo jak żyje ludzi, również tyle istnieje metod na zadbanie o swój dobrobyt. Czy można napisać o jakiś ogólnych prawdach, które nas wyzwolą?
1. Zadbaj o regularność w swoim życiu vs. a co jak mam ADHD i regularność mnie zabija?
INTERNET: Codzienna rutyna to pierwszy krok do zachowania równowagi. Staraj się wstawać i kłaść spać o podobnych porach. Regularne posiłki, sen i aktywność fizyczna wpływają na stabilizację nastroju i poziomu energii.
Stres to naturalna reakcja organizmu na trudne sytuacje, ale jeśli towarzyszy Ci zbyt długo, może prowadzić do wypalenia czy innych problemów. Medytacja, głębokie oddychanie czy techniki relaksacyjne, takie jak joga, mogą pomóc w obniżeniu poziomu stresu.
A PO MOJEMU: Weźcie pod uwagę to, jak się czujecie, gdy jesteście śpiący, głodni lub zmęczeni. Czy marudny dwulatek coś Wam podpowiada? No właśnie :) Ciężko jest być zadowolonym, a przez to stabilnym jak podstawowe potrzeby nie są zaopiekowane. Czy to ma coś wspólnego z regularnością? Nie wiem :)
W moim przypadku sen jest bardzo ważnym regulatorem. Dbam o higienę snu, ale gdy chcę spać dużo i w ciągu dnia, to pierwsza flaga ostrzegawcza. Zaczynam szukać co się dzieje.
Jedzenie. Moja relacja z nim jest różna. Chcę przyznać, że mam bogatą wiedzę w to jak być powinno i co powinnam jeść, ale to często wymaga zaangażowania, a ono mnie męczy. I tu moje pytanie - skoro dieta jest fundamentem naszego zdrowia, czemu pozwalamy sobie na shitowe jedzenie? Niby wszystko jest oczywiste, a mimo wszystko ciężko tak O, poprostu włączyć "tryb zdrowie". Powiecie - pudełka! No a ja na to - nie ma mowy. Wizja jednej torby z rozplanowanym jedzeniem powoduje, że mam skręt żołądka na samą myśl, że jedzenie pozbawione jest procesu polowania i przyrządzania. Oczywiście, że chciałabym mieć ciastko i zjeść ciastko.
Aktywność fizyczna. Dokładnie ten sam case co wyżej. Wiem, że trzeba a mimo wszystko mam ołowiane ciałko. Wiecie kto to? Czarna zmora dzisiejszej cywilizacji - depresja. Fascynujące jest to ILE wytłumaczeń podsuwa nam podświadomość, byleby porzucić chęć podniesienia się z kanapy. I to nic złego, że to wszystko jest. I ja wiem, że w momencie myślenia wszystkie te wymówki są absolutnie godne uwierzenia. Więc czasem mi się uda, czasem nie. Częściej nie.
2. Rozważ terapię jako formę wsparcia vs. nie mam na to pieniędzy
INTERNET: Czasem warto sięgnąć po pomoc specjalisty. Psychoterapia, w tym terapia poznawczo-behawioralna (CBT), może być niezwykle skuteczną metodą radzenia sobie z trudnościami, takimi jak zaburzenia lękowe czy depresja. Co więcej, terapia online pozwala skorzystać z pomocy w wygodny sposób, bez wychodzenia z domu.
A PO MOJEMU: Zawsze będę zachęcać do skorzystania ze specjalisty, ale wiem, że to droga impreza. Mam w pamięci wspomnienia, gdy musiałam podjąć decyzję czy jem ja czy pies. Pomoc psychiatry bywa wówczas bardzo odległa. I co zrobić w takim momencie?
- Uważać na POP-Psychologię. Zachęcam na zmianę TikToków czy Reelsów na posłuchanie podcastów. Social Media przykuwają naszą uwagę na raptem 7sek, a jak ją przykują to dajecie danej treści do maximum 10 min. To jeżeli macie aż te 10 min, to wyszarpcie dodatkowe dwie i poscrollujcie przemówienia z TEDa. Gwarantuję Wam, że w sieci mimo wszystko jest masa treści, które potrafią podnieść - w zakresie duchowym, relaksacyjnym czy relacyjnym.
3. Zwróć uwagę na zdrowe relacje vs. co jeżeli wolę samotność?
INTERNET: Relacje z innymi ludźmi są kluczowe dla naszego samopoczucia. Staraj się otaczać osobami, które Cię wspierają i dodają energii. Jeśli masz trudności z budowaniem więzi, warto porozmawiać o tym z terapeutą.
A PO MOJEMU: No shit Sherlock... I tutaj z radością wyleję swój aktualny dylemat. A co jak ja lubię być w ciszy i spokoju? Mądre głowy powiedzą, że trzeba zrobić najpierw porządek ze sobą by być dla innych - znacie tę metaforę o masce tlenowej w samolocie, prawda? No właśnie. Mam bardzo wąskie grono osób i ono mi odpowiada ALE WIEM, że przetrwać można tylko w stadzie. No więc aktualnie przymuszam się do ekspozycji na ludzi bo wiem, że to dla mojego dobra. Oczywiście efekt mam podobny jak w przypadku jedzonka i aktywności fizycznej.
4. Bądź dla siebie wyrozumiały vs. OK, przekażę to mojemu wewnętrznemu krytykowi.
INTERNET: Często jesteśmy dla siebie bardziej surowi niż dla innych. Pamiętaj, że nikt nie jest idealny. Jeśli popełnisz błąd, zamiast się obwiniać, zastanów się, czego możesz się nauczyć na przyszłość.
A PO MOJEMU: Przesyłam czułe pozdrowienia wszystkim perfekcjonistom, którzy swoją nadaktywnością w realizowaniu rzeczy, przepalają zwoje, by zrekompensować braki w poczuciu własnej wartości. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie zbeształ się za to, że znowu zjadł batonika, zapalił papierosa czy obejrzał kolejne cztery odcinki serialu. No właśnie... I te wszystkie uczucia "złości na siebie", bo znowu nie dotrzymaliśmy sobie słowa.
Kiedy warto zwrócić się po pomoc?
PO MOJEMU: Od razu. To nic złego, że czujesz się źle. Nie, nie obarczasz rodziny sobą. Jesteś ważny/ważna dla Twoich bliskich. I ja wiem, że wewnętrzny głos Ci mówi coś innego. Zdaję sobie sprawę, że jesteś już po próbie powiedzenia na głos co czujesz i w zamian dostałeś/dostałaś memiczne już "nie martw się" czy "idź na spacer". Dlatego jeżeli tak - czuj się swobodnie by napisać maila i po prostu wyrzygać wszystko co w Tobie siedzi. Obiecuję, że przeczytam i odpowiem. Czasem ten ból i mrok, który nas otacza spowodowany jest potrzebą bycia usłyszanym.
Na zakończenie.
Przypuszczam, że ten post może być w odbiorze całkiem gorzko-gorzki. To wyłącznie dlatego, że jestem jedną z Was i mimo wielkich starań sama się potykam. Ale poczułam dużo wolności, gdy sobie wytłumaczyłam, że na tym polega życie. - na stawianiu kroków, potykaniu się, podbieganiu i całkowitym zatrzymaniu. I kiedy słyszycie ten cichy głos, że nic nie ma sensu - to załóżcie, z automatu, że to nie jest prawda. Każdy nawet najmniejszy ruch ma sens. Jestem pewna, że Newton lub Galileusz polubili by to ;)