Cześć!
Tytułem krótkiego wstępu — zaczęłam kwestionować różne rzeczy. Nie z potrzeby krytykowania, ale z chęci zrozumienia. Wśród moich przemyśleń przeplata się temat szkół — dla mnie był to okres dość trudny. Dlatego, chcąc zrozumieć, skąd brały się te wyzwania, zaczęłam studiować historię edukacji. Nie chcąc, żeby mi to wypadło z głowy, a być może z myślą o wykorzystaniu tego w przyszłości, zostawiam sobie (i Wam) taką oto notatkę z moich dociekań.
Zapraszam!
Spis treści:
1. Wstęp
2. Edukacja w starożytności: mistrz i uczniowie
3. Średniowiecze i scholastyka: autorytet nauczyciela w służbie wiary
4. Renesans i oświecenie: nowe idee, stary porządek
5. Epoka przemysłowa i model pruski: narodziny nowoczesnej szkoły masowej
6. Szkolnictwo na ziemiach polskich pod zaborami (1795–1918)
7. Polska szkoła w XX wieku: tradycja kontra nowe idee
8. Okres II wojny i PRL (1939–1989) – kontynuacja modelu autorytarnego w nowych realiach
9. Współczesność: ewolucja i krytyka tradycyjnego modelu nauczycielskiego
10. Zakończenie
11. Bibliografia
Wstęp
Model edukacji, w którym nauczyciel pełni rolę niekwestionowanego autorytetu mówiącego do biernie słuchających uczniów, ukształtował się na przestrzeni stuleci. Od szkół starożytnych filozofów, przez średniowieczne klasztory i renesansowe akademie, po nowożytną pruską szkołę przemysłową – dominował schemat:
jeden przekazujący wiedzę, reszta posłusznie ją odbierająca.
Taki nauczycielsko-centryczny model był wielokrotnie wzmacniany przez systemy polityczne i kulturowe, ale też krytykowany przez reformatorów edukacji.
Edukacja w starożytności: mistrz i uczniowie
Arystoteles i jego uczniowie – Fresk z 1888 r. przedstawiający starożytną scenę nauczyciela z uczniami, symbolizujący model przekazywania wiedzy w antyku.
W starożytnej Grecji i Rzymie edukacja opierała się głównie na mistrzowskim przekazie wiedzy: nauczyciel (filozof, retor lub gramatyk) mówił, a uczniowie słuchali i starali się przyswoić nauki. W wielu greckich polis edukacja miała charakter prywatny – sophistae lub filozofowie prowadzili szkoły, gdzie za opłatą kształcono młodzież w retoryce, filozofii czy matematyce. Wyjątkiem była Sparta, w której państwowy system wychowania podporządkowany był celom militarnym. Spartan od 7. roku życia szkolono w surowych warunkach, ucząc przede wszystkim posłuszeństwa i dyscypliny fizycznej. Program ograniczał się do ćwiczeń wojskowych, a edukacja intelektualna była szczątkowa – celem było wychowanie żołnierzy „o bezwzględnym posłuszeństwie” i hartu ducha. Ta skrajna forma edukacji autorytarnej ilustruje, jak od najdawniejszych czasów w wielu kulturach posłuszeństwo ucznia wobec nauczyciela było wartością nadrzędną.
W innych
cywilizacjach starożytnych również dominował model nauczyciel-słuchacz.
Na Dalekim Wschodzie mistrzowie konfucjańscy nauczali grupy uczniów poprzez
wykład i wymaganie pamięciowego opanowania klasycznych tekstów. W
Chinach i później w Japonii standardem stało się żmudne powtarzanie i recytacja
– uczniowie uczyli się na pamięć klasyków, a nauczyciel czuwał nad dyscypliną i
poprawnością interpretacji. Na przykład w japońskim okresie Tokugawa (1600–1867)
edukacja (zarówno samurajów, jak i mieszczan) kładła nacisk na karność,
moralność oraz biegłość w powtarzaniu nauk. Konfucjańskie klasyki były
recytowane i pamięciowo opanowywane, co stanowiło podstawową metodę nauki. Zarówno na Wschodzie, jak i Zachodzie
nauczyciel był postacią darzoną wysokim poważaniem, a relacja mistrz-uczeń
często przypominała relację mentora z podopiecznym, gdzie od ucznia oczekiwano
szacunku, uwagi i podporządkowania się wskazówkom nauczyciela.
Warto
zauważyć, że istniały też alternatywne podejścia już w starożytności. Sokrates
w V w. p.n.e. praktykował metodę dialogu, zadając uczniom pytania i skłaniając
ich do samodzielnego myślenia, zamiast jednostronnego wykładu. Był to jednak
wyjątek – większość starożytnych szkół (np. słynne retoryczne szkoły Rzymu)
opierała się na ćwiczeniu pamięci, repetytoriach i dyscyplinie. Rzymski
nauczyciel (ludi magister czy grammaticus) dyktował lub wykładał treści, a
uczniowie powtarzali i uczyli się przez naśladownictwo. Stosowano też surowe
kary cielesne za brak postępów lub nieposłuszeństwo – historycy notują, że
rzymscy uczniowie często doświadczali rózgi szkolnej jako narzędzia dyscypliny.
Mimo takich różnic metodycznych, ogólny wzorzec pozostał wspólny: wiedza
przekazywana była z góry na dół, od nauczyciela (uważanego za autorytet) do
ucznia, którego rolą było posłuszne przyswajanie tradycji i umiejętności.
Średniowiecze i scholastyka: autorytet nauczyciela w służbie wiary
W
średniowiecznej Europie edukacja znalazła się pod auspicjami Kościoła, co
jeszcze bardziej utrwaliło hierarchiczny model nauczania. Wczesnośredniowieczne
szkoły katedralne i klasztorne były niemal jedynymi ośrodkami
kształcenia. Mnisi i duchowni pełnili rolę nauczycieli, przekazując elementarną
wiedzę z zakresu czytania (głównie po łacinie), pisania oraz podstaw dogmatów
religijnych. Nauczanie odbywało się zwykle metodą odczytywania i objaśniania
tekstów – nauczyciel czytał na głos fragment Pisma Świętego lub traktatu, a
uczniowie słuchali, starając się zapamiętać jak najwięcej. Umiejętność czytania
i pisania była rzadkością; stąd lectio (czyli czytanie na głos) stało
się podstawową metodą dydaktyczną. Uczniowie, często bardzo młodzi (7–14 lat),
siedzieli razem w jednej izbie, gdzie jeden nauczyciel uczył różne poziomy
jednocześnie. Panowała dyscyplina oparta na
autorytecie duchownym – od ucznia wymagano pobożności, posłuszeństwa i
pamięciowego opanowania modlitw, psalmów czy sentencji łacińskich. W razie
nieposłuszeństwa czy błędów stosowano kary – bicie rózgą, klęczenie czy post o
chlebie i wodzie, co uchodziło za normalny środek wychowawczy tamtej epoki.
Wraz z
rozwojem miast i uniwersytetów (od XII wieku) model nauczycielski przybrał
formę scholastyczną. Uniwersytety średniowieczne, w tym powstała w 1364
r. Akademia Krakowska, działały według zasad lectio (wykładu) i disputatio
(dysputy). Profesor-nauczyciel posiadał niemal niepodważalny autorytet –
był mistrzem mającym tytuł naukowy, zaznajomionym z kanonem wiedzy
(Arystoteles, Biblia i komentarze Ojców Kościoła). Podczas wykładu profesor
czytał z księgi (często jedynego egzemplarza na całą uczelnię) ustęp tekstu, a
następnie go komentował. Studenci – najczęściej kilkunastoletni młodzieńcy –
musieli w skupieniu słuchać i notować (o ile potrafili pisać) lub zapamiętywać
treści. Pytania ze strony uczniów były dozwolone tylko w ściśle określonej formie
dysputy, czyli zorganizowanej debaty, w której argumentacja musiała się
mieścić w ramach autorytetów i logiki formalnej. Taki układ ponownie umacniał
nadrzędną rolę nauczyciela: to on wyznaczał temat, on miał ostatnie słowo w
sporze i oceniał poprawność odpowiedzi. Celem nauczania nie było kwestionowanie
przekazanej wiedzy, lecz jej zrozumienie i obrona. Znane powiedzenie tamtych
czasów – “Roma locuta, causa finita” – odzwierciedla atmosferę: autorytet
(Kościoła, a przez delegację nauczyciela) przemówił, sprawa rozstrzygnięta.
Uczeń idealny średniowiecza to taki, który wiernie powtarza mądrość mistrzów
i w dyskusji potrafi ją przytoczyć, nie wychodząc poza ustalone ramy.
Pod
koniec średniowiecza zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki zmiany podejścia. W
XIV–XV w. niektórzy nauczyciele uniwersyteccy (np. na uniwersytecie w Paryżu
czy Oksfordzie) kładli większy nacisk na logiczne myślenie i argumentację niż
na czystą memuarystykę. Jednak zasadniczy model pozostał jednokierunkowy
– od mistrza do ucznia – a posłuszeństwo i szacunek dla
nauczyciela jako nośnika prawdy były fundamentem procesu dydaktycznego.
Renesans i oświecenie: nowe idee, stary porządek
Renesans (XV–XVI
w.) przyniósł odrodzenie zainteresowania człowiekiem i jego możliwościami, co
wpłynęło również na myślenie o edukacji. Renesansowi humaniści – tacy
jak Erazm z Rotterdamu czy Juan Luis Vives – krytykowali nadmierny formalizm
scholastyki i zachęcali nauczycieli do łagodniejszego traktowania uczniów oraz
wprowadzania szerszego zakresu przedmiotów (języki klasyczne, historia, etyka).
W praktyce szkolnej zmiany te jednak zachodziły powoli. W szkołach parafialnych
i miejskich w dalszym ciągu królowała łacina i katechizm, a nauczyciel
pozostawał surowym przewodnikiem, choć być może częściej apelował do rozumu
ucznia niż tylko do pamięci. Przykładowo, wielki pedagog czeski doby baroku Jan
Amos Komenski (Comenius) postulował już w XVII w. bardziej przyjazne metody
nauczania – w dziele Didactica Magna zalecał stopniowe wprowadzanie
wiedzy, od konkretu do abstrakcji, użycie obrazów (słynny podręcznik Orbis
Pictus), a także rezygnację z kar cielesnych na rzecz zainteresowania
ucznia. Komenski wprowadził również koncepcję podziału uczniów na klasy
wiekowe i zorganizowania stałego rozkładu zajęć – co stało się podwaliną
nowoczesnej szkoły. Mimo tych innowacji rola nauczyciela jako tego, który wie
lepiej i mówi, pozostała nienaruszona. Nadal oczekiwano od ucznia
posłuszeństwa – zmieniały się jedynie metody czynienia tej nauki bardziej
skuteczną i atrakcyjną.
Wiek oświecenia
(XVIII w.) przyniósł bardziej radykalną krytykę tradycyjnego modelu.
Filozofowie oświeceniowi zwracali uwagę na prawa naturalne jednostki, w tym
dziecka, oraz na wartość rozumu i doświadczenia. Jean-Jacques Rousseau w
swoim dziele Emil, czyli o wychowaniu (1762) ostro skrytykował ówczesną
edukację „szkolną”, twierdząc że czyni ona dzieci biernymi i podporządkowanymi.
Rousseau postulował, aby w młodym wieku pozwolić dziecku uczyć się z przyrody i
doświadczenia, a dopiero później wprowadzać formalną wiedzę – co było wyzwaniem
rzuconym modelowi, gdzie nauczyciel od początku narzuca treści. Podobne idee
głosili także inni – Johann Heinrich Pestalozzi pod koniec XVIII w.
zakładał szkoły, w których starał się uczyć dzieci wiejskie poprzez
doświadczanie, pracę i serdeczny kontakt, co kontrastowało z bezdusznym
wkuwaniem reguł. Te nowatorskie pomysły często jednak pozostawały teorią lub
eksperymentem w wąskim gronie. Główne systemy szkolne w krajach Europy nadal
opierały się na autorytecie nauczyciela i jednokierunkowym przekazie wiedzy.
W Polsce epoka oświecenia zaznaczyła się ważną reformą edukacyjną – powołaniem w 1773 r. Komisji Edukacji Narodowej (KEN), pierwszego w Europie ministerstwa oświaty.
Komisja, działająca w państwie polsko-litewskim, przejęła szkoły po skasowanym zakonie jezuitów i wdrożyła nowy, świecki program nauczania. Reformatorzy KEN, tacy jak ks. Grzegorz Piramowicz czy Hugo Kołłątaj, opracowali nowoczesne podręczniki i programy w duchu umiarkowanego oświecenia. Wprowadzono m.in. nauczanie w języku polskim (zamiast wyłącznie łaciny) oraz elementy przedmiotów przyrodniczych. Zmieniano też podejście do nauczycieli – zaczęto tworzyć seminaria nauczycielskie, by lepiej ich przygotować do zawodu. Jednak i tu widać było zmaganie między nowym a starym: wiele spośród progresywnych zasad głoszonych przez KEN nie zostało w pełni wdrożonych, gdyż okazały się zbyt rewolucyjne jak na swoje czasy. Przykładowo postulowana przez Komisję równość kształcenia dziewcząt i chłopców czy odejście od mechanicznego uczenia się na pamięć napotkały opór i często były ignorowane. Mimo nowych treści, organizacja lekcji pozostała zasadniczo tradycyjna – nauczyciel przy katedrze przekazujący wiedzę, uczniowie w ławkach słuchający. Innymi słowy, duch autorytetu nadal unosił się nad szkołą, choć oświeceniowa retoryka mówiła o partnerstwie i rozumie.
Podsumowując
tę epokę: idee pedagogiczne zaczęły się zmieniać – doceniono aktywność
ucznia, krytykowano ślepe posłuszeństwo – ale praktyka szkolna zmieniała
się powoli. U schyłku XVIII wieku tradycyjny model „nauczyciel mówi – uczeń
słucha” wciąż był dominujący, choć intelektualiści torowali drogę pod przyszłe
reformy.
Epoka przemysłowa i model pruski: narodziny nowoczesnej szkoły masowej
Kolejny wielki zwrot w historii edukacji nastąpił wraz z rewolucją przemysłową i rozwojem państw narodowych w XIX wieku. W tym okresie ukształtował się model szkoły publicznej, przypominający strukturą sprawną machinę administracyjną – często określany jako “pruski” lub “fabryczny” model edukacji. Jego prekursorem były działania Królestwa Prus jeszcze pod koniec XVIII wieku. Fryderyk II (Wielki) wydał w 1763 r. Generalny Reglement Szkolny, który wprowadzał w Prusach powszechny obowiązek szkolny dla dzieci od 5 do 13–14 roku życia. Reformatorzy pruscy (m.in. pastor Johann Julius Hecker) stworzyli sieć szkół elementarnych (Volksschule) finansowanych z podatków oraz pierwsze seminaria kształcące nauczycieli. System pruski kładł nacisk nie tylko na elementarne umiejętności (czytanie, pisanie, podstawy rachunków), ale także na wychowanie w duchu obowiązkowości i dyscypliny. Szkoła miała formować lojalnych obywateli – stąd obok nauki pisania czytano katechizm i śpiewano pieśni patriotyczne przy ścisłej współpracy z Kościołem. W praktyce lekcje przebiegały według sztywnego porządku: nauczyciel prowadził klasę za pomocą nakazów i zakazów, starając się wpajać uczniom „etykę obowiązku, trzeźwości i karności. Pod koniec XVIII w. i na początku XIX w. Prusy rozwinęły też wyższe szczeble edukacji – szkoły średnie (Realschule, gimnazjum) z jednolitymi programami oraz państwowy egzamin maturalny (Abitur) jako przepustkę na uniwersytet. To wszystko sprawiło, że już na początku XIX wieku system pruski stał się wzorcowy w skali światowej jako nowoczesny system szkolnictwa. Jego cechy charakterystyczne to: masowość (obejmowanie całego społeczeństwa), standaryzacja treści i wymagań, hierarchiczna struktura nadzoru oraz profesjonalizacja kadry nauczycielskiej (wymóg certyfikacji nauczycieli wprowadzony 1810 r. podniósł poziom nauczania).
Należy
podkreślić, że model pruski służył również celom politycznym państwa – edukacja
stała się narzędziem budowania tożsamości narodowej i posłuszeństwa wobec
autorytetu władzy państwowej. Niemieccy filozofowie i patrioci (np. Johann
Gottlieb Fichte) widzieli w szkole sposób na „ulepienie” nowoczesnego
obywatela. Fichte w 1807 r., w Mowach do narodu niemieckiego,
przekonywał, że edukacja powinna kształtować charakter młodych ludzi tak, aby chcieli
z własnej woli podporządkować się wyższym celom narodu. Wskazywał, że dawna pruska drylownia
wojskowa wymagała ślepego posłuchu, a nowa szkoła narodowa ma nauczyć myśleć
samodzielnie w granicach wyznaczonych przez dobro państwa. Tak więc
posłuszeństwo pozostało cnotą, lecz mówiono już nie o bezrefleksyjnej uległości,
a o wewnętrznym uformowaniu przekonań zgodnych z oczekiwaniami społeczeństwa i
państwa. Wciąż jednak realia szkolne sprowadzały się do dyscypliny.
Nauczyciel w klasie pruskiej był często porównywany do oficera na placu ćwiczeń
– miał utrzymać porządek i egzekwować program, a uczniów postrzegano niemal jak
rekrutów, którzy muszą przejść jednolite „wyszkolenie”. Historycy edukacji
zauważają, że pruski etos szkolny nacechowany był poszanowaniem autorytetu,
hierarchii i rygoru – cech, które państwo pruskie uważało za filary swojej
potęgi.
Model pruski szybko stał się inspiracją dla innych krajów. W XIX wieku kolejne państwa Europy wprowadzały u siebie obowiązkowe szkolnictwo na wzór pruski – Austria (Maria Teresa i Józef II) już w 1774 r., następnie m.in. Francja (ustawowo od lat 80. XIX w.) i Wielka Brytania (stopniowo w XIX w.) ustanowiły szkoły podstawowe dla wszystkich. Również za oceanem, w Stanach Zjednoczonych, reformatorzy tacy jak Horace Mann po wizycie w Prusach (1843) zachwycali się tamtejszą organizacją szkół i zaadaptowali wiele elementów tego systemu u siebie. W efekcie, pod koniec XIX wieku podstawowy model szkoły – z podziałem na klasy według wieku, z programem ustalonym centralnie, regularnymi egzaminami i nauczycielem jako kierownikiem klasy – stał się niemal uniwersalny. Często porównuje się ówczesną szkołę do fabryki: uczniowie przychodzą na wyznaczony dźwiękiem dzwonka sygnał niczym robotnicy na zmianę, siedzą w rzęch ławkach jak przy taśmie produkcyjnej, zaś nauczyciele „przerabiają materiał” według standaryzowanego planu niczym robotnicy wykonujący normy. Futurysta Alvin Toffler obrazowo opisał ten system jako „pomysłową maszynę skonstruowaną przez epokę industrialną, by produkować dorosłych, jakich potrzebowała” – dzieci niczym surowiec były zbierane masowo w jednym miejscu (szkole), obrabiane przez nauczycieli (robotników), a wszystko według centralnie zarządzanego harmonogramu. Celem tej machiny wychowawczej miało być przygotowanie młodych ludzi do życia w świecie fabryk i biurokracji: świata repetowanej pracy, hałasu, kolektywnej dyscypliny i sygnałów dźwiękowych regulujących czas.
Historyczny
wygląd klasy szkolnej –
Wnętrze dawnej klasy (ekspozycja muzealna w Badenweiler w Niemczech) ukazujące
typową organizację przestrzeni w tradycyjnej szkole. Ustawienie ławek w równych
rzędach skierowanych ku biurku nauczyciela odzwierciedla model edukacji
ukształtowany w XIX wieku. W takim otoczeniu to nauczyciel zajmował
centralne miejsce przy katedrze, z której zarządzał lekcją, a uczniowie
siedzieli nieruchomo naprzeciw, mając skupić całą uwagę na przekazie. Pomoce
naukowe – tablica z alfabetem, liczydła, plansze przyrodnicze widoczne na
ścianach – służyły realizacji z góry ustalonego programu. Klasa była
przestrzenią jednokierunkowej komunikacji: nauczyciel mówił lub pisał na
tablicy, uczniowie odpisywali i powtarzali materiał. Dyscyplinę wspierał
rozkład ławek (utrudniający rozmowy bokiem) oraz obecność rekwizytów takich jak
wskaźnik czy rzemień do kar, przypominających o władzy pedagoga.
Szkolnictwo na ziemiach polskich pod zaborami (1795–1918)
Rozbiory
Polski (1795) włączyły polskie społeczeństwo w trzy różne systemy edukacyjne
zaborców – pruski, rosyjski i austriacki – z których każdy na swój sposób
implementował dominujący model nauczania. We wszystkich trzech przypadkach
nauczyciel nadal był figurą autorytetu, jednak polityka zaborców nadawała tej
roli dodatkowy wymiar kontroli nad wynaradawianą młodzieżą.
W
zaborze pruskim (obejmującym m.in. Wielkopolskę, Pomorze, Śląsk)
obowiązywał wzorcowy system pruski z jego zaletami (organizacja, obowiązkowość)
i wadami (pruską surowością). Dla polskich dzieci oznaczało to edukację
przesiąkniętą duchem pruskiego posłuszeństwa oraz lojalności wobec cesarza, a
także nauczanie w języku niemieckim. Z czasem władze świadomie
wykorzystały szkołę do germanizacji. Już od początku XIX w. język polski był
stopniowo wypierany z oficjalnej nauki, a apogeum nastąpiło w drugiej połowie
stulecia. Około 1873 r. (po tzw. Kulturkampf) zarządzono, że nawet religii
polskie dzieci mają się uczyć po niemiecku. Szkoła stała się miejscem
bezwzględnego egzekwowania posłuchu nie tylko wobec nauczyciela, ale i wobec
obcej kultury. Nauczyciel-polonofil był dla władz podejrzany –
preferowano lojalnych funkcjonariuszy pruskiego państwa. Słynny stał się strajk
dzieci we Wrześni (1901) – kiedy to uczniowie polscy odmówili odmawiania
modlitwy „Ojcze nasz” po niemiecku, spotkali się z dotkliwymi karami cielesnymi
ze strony nauczycieli i inspektorów szkolnych. Wydarzenie to odbiło się echem w
całej Polsce, pokazując dramatyczny konflikt między autorytarną szkołą
zaborcy a dążeniami społeczności do zachowania języka i godności. Mimo
takich napięć codzienność szkolna w zaborze pruskim cechowała się wysoką
dyscypliną, regularnością zajęć i solidnym (choć prusko-centrycznym) przekazem
wiedzy. Polscy uczniowie, choć poddani presji germanizacyjnej, zdobywali
elementarne wykształcenie na dobrym europejskim poziomie – jednak kosztem
podporządkowania autorytetowi nauczyciela i systemu, który nie tolerował
sprzeciwu.
W
zaborze rosyjskim sytuacja edukacyjna Polaków była na początku XIX w.
nieco odmienna – początkowo (Księstwo Warszawskie, następnie Królestwo Polskie)
istniały polskie szkoły średnie i Uniwersytet Warszawski, gdzie językiem
wykładowym był polski. Jednak po powstaniach narodowych (listopadowym 1830 i
styczniowym 1863) władze carskie przystąpiły do ostrej rusyfikacji szkolnictwa.
Po 1864 r. zlikwidowano większość polskich instytucji edukacyjnych, a te które
pozostały (np. szkoły elementarne) objęto programem rosyjskim. Językiem
wykładowym stał się rosyjski, polskie podręczniki zastąpiono rosyjskimi,
a polskiej historii i literatury albo nie uczono wcale, albo przedstawiano ją w
sposób zniekształcony. Rolę nauczycieli powierzano często osobom rosyjskiej
narodowości lub zrusyfikowanym – od nich wymagano, by byli przedłużeniem ręki
caratu. Lekcje zaczynały się od modlitwy za cara, a wszelkie próby używania
języka polskiego były karcone. Model nauczania pozostawał jednak tradycyjny: nauczyciel
wykładał – uczeń słuchał, tyle że treści były narzucane politycznie. Surowo
egzekwowano dyscyplinę i lojalność; bacznie obserwowano, czy młodzież nie
przejawia „buntu”. W odpowiedzi narodziło się wiele inicjatyw tajnego
nauczania – od konspiracyjnych kompletów dla dzieci po słynny Latający
Uniwersytet dla dorosłych w Warszawie (działający pod koniec XIX w.). Te
oddolne działania były formą oporu wobec autorytarnego szkolnictwa zaborcy –
paradoksalnie jednak same często przybierały formę również wykładu i nauki
pamięciowej (tyle że patriotycznej). Podsumowując, pod zaborem rosyjskim
nauczyciel w oczach polskich uczniów bywał postacią dwojaką: oficjalny
nauczyciel w szkole – strażnik rusyfikacji i rygoru, natomiast tajny korepetytor
czy domowy guwerner – przewodnik po „zakazanej” wiedzy narodowej. W obu
przypadkach jednak od ucznia oczekiwano cichego posłuszeństwa i pilności, a
kwestionowanie poleceń było bardzo ryzykowne.
W
zaborze austriackim (Galicja) sytuacja zmieniała się od początkowej
germanizacji do coraz większej autonomii polskiego życia edukacyjnego. W końcu
XVIII w. Austriacy wprowadzili swój system szkolny (oparty jeszcze na ideach
oświeceniowych – szkolnictwo ludowe dostępne dla wszystkich, podporządkowane
państwu). Początkowo językiem nauczania był niemiecki, ale po Wiośnie Ludów
1848 i autonomii galicyjskiej (od lat 60. XIX w.) stopniowo przywrócono język
polski do szkół w Galicji. Od 1867 r. Polacy faktycznie zarządzali oświatą w
tym zaborze – powstała np. Rada Szkolna Krajowa we Lwowie. Dzięki temu w
galicyjskich szkołach, zwłaszcza średnich, program nauczania mógł uwzględniać
polską historię i literaturę, a nauczyciele często byli polskimi patriotami.
Niemniej codzienna metodyka nauczania nie odbiegała od standardów epoki: klasy
były liczne, ławki ustawione frontem do biurka nauczyciela, a główną metodą
przekazu był wykład i dyktando. Szkoły galicyjskie uchodziły za nieco bardziej liberalne
– np. uczniowie gimnazjów we Lwowie czy Krakowie zakładali kółka
samokształceniowe, dyskutowali po lekcjach – jednak podczas oficjalnych zajęć
obowiązywała pełna subordynacja. Nauczyciel, często zwany „profesorem”,
cieszył się powagą, ale i musiał zdobyć autorytet moralny, bo formalne kary
cielesne w szkołach średnich były rzadziej stosowane (choć w elementarnych –
nadal tak). Podsumowując okres zaborów: pomimo różnic polityki oświatowej
zaborców, model pedagogiczny pozostał wspólny – w klasie rządzi
nauczyciel, przekaz jest jednokierunkowy, a od uczniów oczekuje się dyscypliny
i pamięciowego przyswajania wiedzy. Szkoła była instrumentem władzy (czy to
oświeconego absolutyzmu, czy zaborczych administracji), więc posłuszeństwo
i uniformizacja zachowań były celami równie ważnymi jak nauczanie
pisania czy rachunków.
Polska
szkoła w XX wieku: tradycja kontra nowe idee
II
Rzeczpospolita (1918–1939) – nauczyciel jako przewodnik narodu
Odrodzenie
niepodległej Polski w 1918 roku postawiło przed szkolnictwem ogromne zadania i
wyzwania. Trzeba było zunifikować trzy odrębne systemy edukacyjne pozostałe po
zaborcach i zwalczyć odziedziczony analfabetyzm (zwłaszcza na terenach dawnego
zaboru rosyjskiego). Nauczyciel w dwudziestoleciu międzywojennym urósł
do roli ważnej społecznie – miał być nie tylko przekazicielem wiedzy, ale i wychowawcą
patrioty, budowniczego odnowionego państwa. Reforma szkolna przeprowadzona
przez ministra Janusza Jędrzejewicza w 1932 r. uporządkowała strukturę oświaty
(wprowadzono m.in. 7-letnią szkołę powszechną, 4-letnie gimnazjum i 2-letnie
liceum). Mimo tych zmian strukturalnych, metody nauczania pozostały w dużej
mierze tradycyjne. Klasy były nadal licznie wypełnione uczniami ustawionymi w
ławkach, a metodą dominującą był wykład nauczyciela i odpytywanie przy
tablicy. Kadra nauczycielska rekrutowała się teraz głównie z Polaków,
często bardzo zaangażowanych i oddanych misji oświatowej. Autorytet nauczyciela
nie wynikał już z narzucenia przez zaborcę, lecz z prestiżu zawodu i zaufania
społecznego – na wsi typowy pan nauczyciel był obok księdza i wójta lokalną
osobistością. Niemniej w klasie wciąż obowiązywała dyscyplina: uczniowie
wstawali, gdy nauczyciel wchodził, odpowiadali pełnymi zdaniami na zadane
pytania, a program nauczania (choć po polsku i z polskim duchem) trzeba było
realizować ściśle według ministerialnych wytycznych. W wielu szkołach stosowano
też kary za nieposłuszeństwo – choć regulaminy ograniczały nadużycia, to
przetrwały takie formy jak ośmieszanie ucznia przy całej klasie za brak zadania
czy stawianie do kąta.
Co
istotne, w międzywojennej Polsce pojawiły się również wpływy światowego ruchu
nowego wychowania, który podważał tradycyjny model. Pedagodzy tacy jak Maria
Montessori, John Dewey czy Celestin Freinet propagowali na
świecie edukację bardziej uczeń-centryczną, aktywną i demokratyczną. W
Polsce ich idee były dyskutowane i częściowo wdrażane przez grupkę entuzjastów.
Powstało kilka szkół eksperymentalnych, gdzie próbowano odejść od metody
podawczej na rzecz pracy grupowej, projektów czy samorządności uczniów.
Najbardziej znanym reformatorem tego okresu był Janusz Korczak – lekarz
i pedagog, który prowadząc Dom Sierot w Warszawie, stworzył unikalny mikroświat
dziecięcej samorządności. Korczak traktował dzieci z niezwykłym szacunkiem,
wprowadził „rzecznik praw dziecka” (sam napisał „Prawo dziecka do szacunku”)
i umożliwił wychowankom współdecydowanie poprzez sąd koleżeński i gazetkę. W
jego podejściu rola wychowawcy (nauczyciela) była rolą życzliwego
przewodnika – nigdy tyrana. Jego idee, choć podziwiane, pozostawały
odosobnione w praktyce publicznych szkół. Niemniej jednak już w 1919 r.
oficjalnie zaczęto mówić o prawach dziecka, a korczakowska filozofia
odbiła się echem w polskiej pedagogice. W tradycyjnych szkołach II RP pojawiały
się drobne elementy nowego podejścia – np. harcerstwo wprowadzało metody
wychowania poprzez zabawę i samorząd zastępów, niektórzy nauczyciele zakładali
spółdzielnie uczniowskie, organizowali wycieczki czy nowoczesne lekcje
muzealne. Były to jednak jaskółki zmian – mainstream pozostał wierny modelowi
pruskiemu (nie przypadkiem mówiono ironicznie o niektórych gimnazjach jako o
„prusakach”). Do wybuchu II wojny światowej nauczyciel w Polsce był więc
wciąż postacią dominującą w klasie, choć coraz bardziej świadomą potrzeby
partnerstwa z uczniem.
Okres II wojny i PRL (1939–1989) – kontynuacja modelu autorytarnego w nowych realiach
II wojna
światowa brutalnie przerwała rozwój polskiej oświaty. Okupanci dążyli do
wyniszczenia polskiej inteligencji i ograniczenia edukacji Polaków do minimum.
Pod okupacją niemiecką zamknięto szkoły średnie i wyższe, pozostawiając
jedynie okrojoną szkołę powszechną, której celem miało być nauczenie czytania,
pisania i arytmetyki „w sam raz do bycia niewykwalifikowaną siłą roboczą”.
Tysiące nauczycieli zostało zamordowanych lub wywiezionych na roboty. Ci,
którzy pozostali, prowadzili często tajne nauczanie na kompletach, ryzykując
życiem, by utrzymać polską kulturę i wiedzę. W warunkach konspiracji
paradoksalnie zacieśniła się więź mistrz-uczeń – grupki uczniów spotykające się
po prywatnych mieszkaniach darzyły swych tajnych nauczycieli ogromnym
szacunkiem, a dyscyplina wynikała z poczucia misji, nie przymusu. Była to
jednak sytuacja nadzwyczajna.
Po
wojnie, w Polsce Ludowej, nastąpiła odbudowa i rozbudowa systemu
szkolnego w niespotykanej dotąd skali. Likwidacja analfabetyzmu stała
się jednym z propagandowych sukcesów nowej władzy – do lat 50. gramotność
objęła prawie całe społeczeństwo. Szkoła stała się dostępna dla dzieci z klas
ludowych na masową skalę, a nauczyciel – dawniej często inteligent z
ziemiańskiej czy mieszczańskiej rodziny – teraz bywał rekrutowany także z
awansu społecznego. Mimo zmian społecznych, model pedagogiczny w powojennej
szkole zasadniczo kontynuował dawną tradycję frontalnego nauczania. System
komunistyczny wykorzystywał autorytet nauczyciela do kształtowania „nowego
człowieka socjalizmu”. Programy szkolne zostały upolitycznione: do przedmiotów
wprowadzono treści ideologiczne zgodne z doktryną marksistowską, historię i
język polski poddano cenzurze. Nauczyciel musiał często balansować między
sumieniem a wymaganiami władzy – oficjalnie oczekiwano od niego, że będzie
wzorem „aktywu” i przekaże uczniom właściwe idee (ateizm, kolektywizm, miłość
do ZSRR).
W klasie
nadal obowiązywała dyscyplina i jednolity tok lekcji. Obowiązywały
dzienniki, szczegółowe programy, inspekcje kuratoryjne – wszystko to
cementowało formalizm nauczania. Typowa lekcja w PRL-u składała się z
odpytywania (uczeń stojąc odpowiadał, recytując wyuczone wiadomości), następnie
wykładu nowego materiału przez nauczyciela i zadania pracy domowej. Odchodziło
się stopniowo od kar fizycznych (te oficjalnie zakazano – choć sporadycznie w
latach 50. czy 60. jeszcze się zdarzały). Zamiast tego stosowano kary
dydaktyczne: nagany, obniżenie oceny ze sprawowania, czasem ośmieszenie
delikwenta przed klasą. Nauczyciel dysponował też systemem nagród (pochwały,
odznaki, funkcje w samorządzie szkolnym) – wszystko to służyło utrzymaniu
porządku i autorytetu. Uczeń był w gruncie rzeczy trybikiem w masowej machinie
wychowawczej państwa totalitarnego, podobnie jak niegdyś w maszynie państwa
zaborczego czy pruskiego – wymagano od niego konformizmu, pilności,
niekwestionowania poleceń. Indywidualizm czy kreatywność bywały podejrzane.
Oczywiście
i w tym okresie pojawiali się reformatorzy czy oddolne próby zmiany podejścia.
Już od lat 60. polscy pedagodzy (np. Aleksander Kamiński, twórca metody
zuchowej w harcerstwie, czy profesor Bogdan Suchodolski) dyskutowali o
potrzebie aktywizacji uczniów, o wychowaniu przez działanie. W niektórych
szkołach wprowadzano elementy metody projektów, doświadczenia naukowe, kluby
zainteresowań – jednak rdzeń procesu nauczania pozostawał
nauczycielsko-centryczny. Szkoła PRL była instytucją masową, sformalizowaną i
zhierarchizowaną; “liberalizacja” stosunków uczeń-nauczyciel postępowała
bardzo wolno. Jeszcze w latach 80. typowy uczeń zwracał się do nauczyciela
wyłącznie per „proszę pana/pani”, wstawanie na wejście nauczyciela do klasy
było oczywistością, a próby podważania zdania nauczyciela skutkowały poważnymi
konsekwencjami. Z drugiej strony, narastający z czasem rozdźwięk między
oficjalną ideologią a rzeczywistością powodował, że część nauczycieli zaczęła w
bardziej partnerski sposób traktować młodzież, zwłaszcza w latach 80. (np. na
lekcjach wychowawczych dyskutowano o problemach młodzieży). Jednak aż do
schyłku PRL formalna struktura władzy nauczyciela nad uczniem nie uległa
zasadniczym zmianom.
Współczesność:
ewolucja i krytyka tradycyjnego modelu nauczycielskiego
Przełom
lat 80. i 90. XX w. – upadek komunizmu i rozwój społeczeństwa informacyjnego –
zapoczątkował stopniowe zmiany w polskiej edukacji, zbieżne z trendami
światowymi. Coraz głośniej zaczęto krytykować tradycyjny model szkoły jako archaiczny
i niedopasowany do wyzwań współczesności. Pojęcie “bankowy model
edukacji” wprowadzone przez brazylijskiego pedagoga Paulo Freire
stało się często cytowaną metaforą: ucznia porównano do “pustej skarbonki”,
do której nauczyciel wrzuca monety wiedzy. Freire dowodził, że takie nauczanie
odbiera uczniom kreatywność i zdolność krytycznego myślenia, utrwalając ich
pasywność. Choć mówił to w kontekście alfabetyzacji
dorosłych w Ameryce Łacińskiej (lata 70.), jego krytyka doskonale oddaje
problemy szkół na całym świecie – także polskich – ukształtowanych w epoce
przemysłowej. Już wcześniej, na początku XX w., John Dewey w USA
postulował odejście od podawczego nauczania na rzecz “learning by doing”
(uczenia się przez działanie), a Rousseau dwa wieki wcześniej wzywał do
traktowania dziecka jako aktywnego odkrywcy. Te idee długo pozostawały w cieniu, ale
pod koniec XX w. zaczęły zdobywać coraz szersze poparcie.
Współczesne
reformy edukacyjne w Polsce starają się zachwiać dawną hierarchią
nauczyciel-uczeń, choć nie jest to proces łatwy. W programach kształcenia
nauczycieli kładzie się dziś nacisk na metody aktywizujące: pracę w grupach,
dyskusję, projekty, odwróconą lekcję. W wielu szkołach pojawiły się elementy samorządności
uczniowskiej, nauczyciele-tutorzy, indywidualizacja nauczania. Kolejne
reformy (np. reforma programowa 1999, 2009) mówiły o odejściu od “wkuwania”
na rzecz kształcenia kompetencji. Jednak w praktyce sporo z dawnych
przyzwyczajeń przetrwało. Klasy są nadal duże, a podstawa programowa
przeładowana faktami – co często wymusza na nauczycielach powrót do metody
wykładu, jeśli chcą „przerobić materiał” w terminie. Uczniowie zaś,
przyzwyczajeni do wieloletniej selekcji egzaminacyjnej, nierzadko wolą biernie
przyjmować notatki niż twórczo eksperymentować.
W
debacie publicznej nie brakuje jednak głosów, że tradycyjny model powinien
odejść do lamusa. Często przywoływanym przykładem nowoczesnego podejścia jest Finlandia,
gdzie nauczyciel stał się bardziej mentorem niż wykładowcą, a relacje w klasie
są partnerskie. Sukces fińskich uczniów w badaniach PISA inspiruje polskich
reformatorów do pytań: czy i my potrafimy uwolnić się od „ducha pruskiej
szkoły”? Wiele analiz wskazuje, że nasz system edukacji wciąż nosi ślady wzorca
pruskiego stworzonego dla społeczeństwa XIX wiekuhackeducation.com. Był on –
jak ujął to publicysta David Brooks – “skopiowany z XVIII-wiecznego
pruskiego modelu zaprojektowanego, by tworzyć potulnych poddanych i robotników
fabryk”hackeducation.com. Dziś, w XXI wieku, potrzeby są inne:
kreatywność, umiejętność współpracy, krytyczne myślenie – cechy, których trudno
nauczyć się w klasie gdzie panuje tylko cisza i jednostronny wykład. Stąd
rosnące zainteresowanie w Polsce alternatywnymi formami nauczania: powstają szkoły
Montessori, Steinerowskie (Waldorfskie), klasy autorskie;
popularność zyskuje edukacja domowa czy szkoły demokratyczne – wszystkie te
inicjatywy próbują w różny sposób przełamać tradycyjny układ.
Należy
jednak zauważyć, że całkowita zmiana paradygmatu edukacji jest procesem
powolnym. Dziedzictwo historyczne w postaci modelu „nauczyciel mówi –
uczeń słucha” jest mocno zakorzenione w kulturze szkolnej, a nawet w
oczekiwaniach społecznych. Wielu rodziców i nauczycieli wciąż uważa, że „dobra”
lekcja to taka, gdzie panuje cisza, a nauczyciel przekazuje ekspercką wiedzę. Z
drugiej strony, uczniowie zanurzeni od dziecka w świecie Internetu i informacji
często domagają się bardziej interaktywnego, dialogowego podejścia – co wywiera
presję na szkołę, by się zmieniała.
Polska
szkoła początku XXI wieku znajduje się więc poniekąd na rozdrożu: między tradycją
a innowacją. Z jednej strony jest świadomość, że autorytarny model
kształcenia wywodzi się z minionych epok i bywa krytykowany za tłumienie
indywidualności. Z drugiej – pewne elementy tego modelu (choćby jasno określona
rola nauczyciela, porządek w klasie) wciąż zapewniają poczucie stabilności w
procesie dydaktycznym. Współczesne reformy starają się łączyć te perspektywy:
promować partnerską relację i aktywność uczniów, nie deprecjonując przy tym
roli nauczyciela jako eksperta i organizatora procesu nauczania. Idealnie
nauczyciel ma stać się moderatorem i mentorem, a uczniowie współtwórcami
zajęć – jednak praktyka bywa różna w zależności od szkoły, a nawet od
osobowości danego nauczyciela.
Zakończenie
Historia nauczania zatoczyła więc pewne koło: od starożytnych mistrzów po współczesnych mentorów, zmieniały się formy, lecz istota relacji nauczyciel–uczeń długo pozostawała hierarchiczna. Dominujący model jeden mówi – reszta słucha utrwalił się na tyle, że jego ślady widoczne są do dziś, pomimo licznych fal krytyki i reform. W Polsce doświadczyliśmy zarówno pozytywnych aspektów tego modelu (sprawność organizacyjna szkół, solidne podstawy wiedzy wyniesione przez pokolenia), jak i jego ciemnych stron (autorytaryzm, zahamowanie inicjatywy uczniów, instrumentalne traktowanie edukacji przez władze). Współcześnie dążymy do równowagi: nauczyciel nadal ma przewodzić, ale już nie tyranizować; uczeń ma słuchać, ale i być słuchanym. Proces przechodzenia od szkoły posłusznego słuchania do szkoły dialogu wciąż trwa. Jak pokazuje historia – od sokratejskiej rozmowy, przez pruską musztrę, po dyskusję na forum klasy – edukacja nieustannie ewoluuje pod wpływem zmian społecznych i pedagogicznych idei. Pewne jest, że rola nauczyciela i ucznia będzie nadal się przeobrażać, tak jak inne elementy naszego życia, ale zrozumienie historycznych uwarunkowań tego modelu pozwala świadomie kształtować przyszłość szkoły.
*Opracowanie powstało w oparciu o studium własne, z wykorzystaniem narzędzi sztucznej inteligencji w zakresie analizy źródeł i przygotowania materiału pomocniczego.
Bibliografia
-
Comenius, Jan Amos — Wielka dydaktyka (Didactica Magna), Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 2003.
-
Freire, Paulo — Pedagogika uciśnionych, tłum. L. Wacławik, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 2000.
-
Kamiński, Aleksander — Wychowanie przez działanie, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 1980.
-
Korczak, Janusz — Prawo dziecka do szacunku, Wydawnictwo Rzecznik Praw Dziecka, Warszawa 2012.
-
Suchodolski, Bogdan — Wychowanie dla przyszłości, PWN, Warszawa 1974.
-
Tanner, Daniel, Tanner, Laurel — Historia myśli pedagogicznej, tłum. J. Łoziński, Wydawnictwo Żak, Warszawa 2000.
-
Toffler, Alvin — Szok przyszłości, tłum. S. Amsterdamski, PIW, Warszawa 1974.
-
Szymański, Mieczysław — Szkoła: struktura i funkcjonowanie, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000.
-
Historia wychowania, red. Stefan Wołoszyn, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa, tomy 1–3 (różne lata wydania).
-
Oświata i wychowanie w Polsce: zarys dziejów, red. Zbigniew Kwieciński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1992.
-
Rousseau, Jean-Jacques — Emil, czyli o wychowaniu, tłum. T. Boy-Żeleński, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2006.
-
Dewey, John — Demokracja i wychowanie, tłum. H. Kwieciński, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 2002.
-
Hejnicka-Bezwińska, Teresa — Pedagogika ogólna, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008.
-
Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku, red. Tadeusz Pilch, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa, różne tomy.